Od tygodnia Sz. montuje rynny. Niby tak niewiele, ale dla nas to kolejny krok do zamieszkania.
Moje obawy o kolor okazały się bezpodstawne. Odcień grafitu rynien jest trochę ciemniejszy niż odcień blachy na dachu, czyli dokładnie tak, jak chcieliśmy.
Zostały rynny spustowe i facjatki (które wciąż czekają na ocieplenie styropianem, ale to już wkrótce).
Tu dla porównania część nad tarasem "przed i po" w jednym. W przyszłości chcemy zrobić bezbarwny daszek, i kratkę na której puścimy pnącze jako imitacja zielonego dachu.
Dom od strony południowej, okno od salonu.
A na koniec widok z okna na zachód słońca.
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz